French action-comedy “Le Boulet”, “Dead Weight” or the search for the Golden Gral of comedy continues . (6/10)
In the Polish service about films for unclear reasons it has an inflated opinion
(and as often happens on "Filmweb" its kinda missqualified to this genre).
Whether it is an action film or a crazy comedy judge for yourself ( if you love cniema and got to much of free time that is).
The axis of the plot is a contrasting pair escaped from prison (at the very end of his sentence) gangster, criminal. The protagonist, a macho sowing fear and destruction like James Bond himself (albeit in a private matter and the desire for profit). In this role Gerard Malvin as Moltese
https://www.imdb.com/title/tt0283957/
source:
https://www.imdb.com/title/tt0283957/mediaviewer/rm2789549056/?ref_=tt_ov_i
contrasting with our gangster is the guard he met during his years of incarceration, kidnapped by him for an African escapade.
Benoît Poelvoorde (Belgian comedian) in the role of prison guard Francis Reggio.
The moment our heroes left France dressed as blacks (like from the infamous American minstrel shows of the 19th/20th century) the film lost any remaining sense for me.
It's worth watching for the scene of smashing in a mobile town in the initial chase - but you can't count on it to maintain an even level to the end.
In general, I do not want to spoil the plot.
The final confrontation in different tones and better execution could have been Tarantino-esque (but his sick genius was lacking).
There are supposedly a couple of cameos in this already quite old film, but apart from the steel-jawed giant villain from the just James Bond series - they were not relevant or readable to me.
I often change films a few moments (a couple of minutes) after the start of a screening if something doesn't quite work for me in it.
Here I made the mistake of blindly trusting the reviews from “Filmweb” without comparing them with imdb.
-6/10 strange creature of the movie if it's aint pure action nor comedy it loose quality in both (maybe "Mummy" done it right in that matter).
I won't get back the almost two hours lost but it would have been better to watch something else or even play Splinterands in that time
pl:
W polskim serwisie o filmach z niejasnych powodów ma zawyżoną opinię
(i jak to często bywa na "Filmwebie" jest trochę źle zakwalifikowany do tego gatunku).
Czy to film akcji czy zwariowana komedia oceńcie sami (jeśli kochacie kino i macie dużo wolnego czasu).
Osią fabuły jest kontrastująca ze sobą para zbiegłego z więzienia (pod sam koniec odsiadki) gangstera, przestępcy. Główny bohater, macho siejący postrach i zniszczenie niczym sam James Bond (choć w prywatnej sprawie i z chęci zysku). W tej roli Gerard Malvin jako Moltese
Kontrastującym z naszym gangsterem jest strażnik, którego poznał podczas lat odsiadki, porwany przez niego na afrykańską eskapadę.
Benoît Poelvoorde (belgijski komik) w roli strażnika więziennego Francisa Reggio.
W momencie, gdy nasi bohaterowie opuścili Francję przebrani za czarnoskórych (niczym z niesławnych amerykańskich minstrel shows z XIX/XX wieku) film stracił dla mnie resztki sensu.
Warto obejrzeć dla sceny tłuczenia się w obwoźnym miasteczku w początkowym pościgu - ale nie ma co liczyć, że utrzyma równy poziom do końca.
Ogólnie nie chcę spoilerować fabuły.
Finałowa konfrontacja w innej tonacji i lepszym wykonaniu mogłaby być tarantinowską (ale zabrakło jego chorego geniuszu).
W tym dość starym już filmie jest podobno kilka cameos, ale poza stalowoszczękim olbrzymim złoczyńcą z serii o Jamesie Bondzie - nie były one dla mnie istotne ani czytelne.
Często zmieniam film kilka chwil (parę minut) po rozpoczęciu seansu, jeśli coś mi w nim nie do końca pasuje.
Tutaj popełniłem błąd ślepo ufając recenzjom z „Filmwebu” bez porównania ich z imdb.
-6/10 dziwny twór film jeśli nie jest czystą akcją ani komedią traci na jakości w obu (może „Mumia” zrobiła to dobrze w tej kwestii).
niepotrzebnie zaufałem Filmwebowi (nie pierwszy raz) czasem podejrzewam że użytkownicy serwisu trollują gatunek komedii wrzucając dużo różnych filmów na siłę do jednego worka.
Ogólnie nie chcę spojlerować fabuły.
Finałowa konfrontacja w innych tonach i lepszym przeprowadzaniu mogłaby być tarantinowska (ale brakło jego chorego geniuszu).
W tym już dość starym filmie jest ponoć parę cameo ale poza złoczyńcą olbrzymem ze stalową szczęka z serii właśnie Jamesa Bonda - nie był one dla mnie istotne ani czytelne.
często zmieniam filmy parę chwil (paręnaście minut) po rozpoczęciu seansu jeśli coś mi do końca w nich nie pasuje.
Tutaj popełniłem błąd ufając ślepo opiniom z "Filmweb" nie zestawiając ich z imdb.
Nie odzyskam straconych prawie dwóch godzin ale lepiej byłoby w tym czasie obejrzeć cos innego albo nawet grać w Splinterandsy